Krótki tekst o relacjach między mieszkańcami a radnymi Konina
Minął już rok, jak śledzę, co robią radni Miasta Konina. Pora na kilka refleksji z mojej strony.
Myślę, że najwyższa pora napisać słowo o dyżurach radnych i ich relacjach z mieszkańcami. Kto śledzi, ten wie, że przypadają one na poniedziałek od 14:00 do 15:30 na I piętrze Ratusza. Każdego tygodnia możemy spotkać inną radną/innego radnego. Jakub Eltman, będąc radnym, który jako pierwszy w tej kadencji miał dyżur, zawsze rozpoczyna nową turę spotkań.
Poczynając rozważania od samej godziny rozpoczęcia dyżuru, mamy już do czynienia z jakimś ponurym żartem. I dlatego nie powinno dziwić, że na spotkania z radnymi nie przychodzi nikt, ewentualnie jedna osoba. Z rzadka bywało, że pojawiało się więcej zainteresowanych (taką historię znam tylko jedną, więc może był to tylko wyjątek od reguły). Z jednej strony można powiedzieć, że mieszkańcy nie interesują się tym, co dzieje się wokół nich i nawet ich nie obchodzi, kto jest radnym (co oczywiście w wielu przypadkach jest prawdą), z drugiej jednak wypada pamiętać, że w godzinach 14:00-15:30 zdecydowana większość mieszkańców pracuje. Nawet jeżeli chcieliby porozmawiać z radną/radnym, nie są w stanie tego zrobić. A jeżeli wciąż się łudzą, że znajdą się osoby, które specjalnie wezmą wolne w pracy, by się z nimi spotkać, to muszę ich zmartwić – nie będzie tak. Może poza kolejnymi wyjątkami od reguły, akurat o których nigdy nie słyszałem.
Są miasta, gdzie radne/radni organizują swoje spotkania w przestrzeni publicznej z własnej woli: w kawiarniach, restauracjach, czy po prostu wysiadują na ławkach w różnych miejscach (https://www.facebook.com/events/709511616218750/ — co zadziwiające, radna nie widzi problemu, by organizować swoje dyżury regularnie co tydzień, https://www.facebook.com/events/335568206774897/). W innych gminach organizują spotkania w obrębie własnych osiedli i okręgach, by móc rozmawiać ze swoimi wyborcami. I robią to przynajmniej raz w miesiącu (https://www.portalsamorzadowy.pl/polityka-i-spoleczenstwo/samorzad-pod-czy-poza-kontrola-mieszkancow-klopoty-mnoza-sie,126298.html). W Kaliszu dane kontaktowe do radnych zostały podane w lokalnej prasie (https://www.facebook.com/KaliskaInicjatywaMiejska/photos/a.474100859354062/1904662999631167/?type=3&theater), czego nasze media, z przykrością stwierdzam, nie zrobiły. W Koninie natomiast ten jeden dyżur wygląda trochę jak „łaska pana”- pokazanie, że mieszkaniec ma niepowtarzalną okazję porozmawiać ze swoim radnym bądź radną, ponieważ akurat się trafiło, że udało się znaleźć półtorej godziny czasu (wymuszonego Statutem Miasta, czyli bez zainicjowania spotkania). Tyle że art. 23 ustawy o samorządzie gminnym nakazuje radnym utrzymywanie stałej więzi z mieszkańcami. I stałą więzią nie jest fakt posiadania przez nich konta w mediach społecznościowych, a inicjowanie spotkań i kontaktowanie się z mieszkańcami. Tak, inicjowanie kontaktu z mieszkańcami to Wasz ustawowy obowiązek! Dlatego zadziwia też, że zdarzają się radni lub radne, którzy każą kontaktować się poprzez Biuro Rady Miasta, ponieważ nie chcą przekazać do siebie danych kontaktowych (m.in. Wiceprzewodniczący Rady Miasta Wiesław Steinke). Być może dwa stopnie powiązania nadal podchodzi pod „stałą więź z mieszkańcami”. Trudno jednak obronić taką opinię.
Kolejna ważna kwestia, którą należy poruszyć to art. 23 ustawy o samorządzie gminnym, czyli obowiązek przekazywania spraw mieszkańców do rozpatrzenia do właściwych organów gminy. Wspominam o niej dlatego, bo mi już kilkakrotnie odmówiono pomocy, gdy prosiłem o zapytanie się w kilku sprawach, argumentując, że mogę to zrobić sam. Oczywiście, że mogę i to robię, bo na niektórych z Was liczyć najwidoczniej nie mogę (podzielam tutaj odczucia wielu mieszkańców Konina). Tyle że ja nie mam ustawowego obowiązku, by to robić – Wy już tak. To jest podstawa do zgłoszenia naruszenia przez Was prawa. Przy okazji wątku pozwolę sobie przytoczyć pewną sprawę mieszkańca, który się do mnie zgłosił.
Ów mieszkaniec poprosił mnie o kontakt do radnych ze swojego okręgu, ponieważ chciałby poruszyć ważną dla niego sprawę. Po jakimś czasie dowiedziałem się, że wiadomość dotarła na adresy mailowe poprzez Biuro Rady Miasta. Na jego prośbę odpowiedziało jedynie dwóch radnych z siedmiu. Jeden z nich złożył w tej sprawie interpelację, drugi zapytał się o ten problem Prezydenta Miasta Konina na sesji. Pozostała piątka zignorowała prośbę, co znowu jest podstawą do stwierdzenia o naruszeniu art. 23 ustawy o samorządzie gminnym. Owszem, zgodnie z tym samym przepisem prawnym, radne/radni nie są zobowiązani do wypełniania instrukcji mieszkańców, ale mają obowiązek kierować pytania mieszkańców do organów gminy. Organami gminy są Prezydent Miasta Konina, jego zastępcy, wydziały Urzędu Miejskiego w Koninie, jak również spółki miejskie, tzw. jednostki organizacyjne, czyli szkoły, biblioteki, instytucje sportowe itd. itd. I tutaj mieliśmy z taką do czynienia.
Podsumowując: radne/radni powinni wychodzić z inicjatywą spotkań z mieszkańcami, nie zaś czekać, aż ktoś do niego napisze w mediach społecznościowych lub przez adres e-mail Biura Rady Miasta; Spotkania powinny odbywać się w godzinach i dniach dostępnych dla jak największej liczby osób, nie gdy ci pracują; powinni też wykonywać swój prawny obowiązek, czyli kierować zapytania mieszkańców do Prezydenta, Urzędu Miejskiego itd. i nie może tego odmawiać mieszkańcom, ponieważ jest to jedno z jego zadań; powinni też przekazać do siebie kontakt, by mieszkańcy mogli się do niego dostać w razie potrzeby. Kontakt powinien być możliwy w każdej dostępnej formie.
Czy ktoś ma jeszcze jakieś uwagi odnośnie ulepszenia i ułatwienia opisywanej relacji?